Nareszcie mogę Wam zaprezentować to, co udało mi sie stworzyć w miniony, i jakże twórczy!, weekend.
Siostra wywalała z szafy znoszone już ciuchy, w stanie wskazującym na dość częste ich użytkowanie. Jednak nie ma to tamto! Chciałam przecież na czymś poćwiczyć, więc rzuciłam się najpierw na dwie względnie prezentujące się bluzki, a następnie za przybory do malowania. ;)
A oto mały "making of" z ich przerabiania!
Z bluzki a la nietoperz - w Superman'a
Od długiego czasu miałam chrapkę na koszulke ze znakiem Supermana. Przygotowałam w tekturze szablon, bluzkę rozprostowałam, naciągnęłam na krawędziach taśmą klejącą, aby uniknąć jej przesuwania się po biurku. A że przezorny zawsze zabezpieczony - tekturka ze znakiem również została w ten sam sposób przymocowana.
Wygląda nawet nieźle. Uważam jednak, że czarne krawędzie lepiej wyszłyby markerem do ubrań (oj, szykują się zakupy!). Ewentualnie spróbuję z baaardzo cienkim pędzelkiem.
A to miejsce pracy - biurko obklejone rysunkami od młodszej siostry. Na jednym widoczna jest anatomia królika, która była kiedyś jakże pomocna przed egzaminem z anatomii zwierząt. ;)
Bluzka "Powrót Batmana"
Znak Batmana również chodził mi po głowie... Uszykowałam więc kolejny szablon, znowu przymocowałam wszystko taśmą, żeby nie latało w te i wewte i zaczęło się...
Jak widać, nie obyło się bez herbaty i kawy. Nie ma kawy? Nie ma zabawy! ;)
Zwróćcie uwagę na lewą część zdjęcia - w tym plastikowym czymś (opakowanie po klejach z brokatem, niedługo też pójdą w ruch!;) rozwadniałam farby akrylowe. Z ilością wody nie można jednak przesadzić, gdyż skutkuje to zbytnim "rozlewaniem się" farby na materiale. Co prawda można coś takiego później zamalować, ale może to sprawiać kłopoty. A po co utrudniać sobie życie? ;)
Już prawie koniec, trzeba poprawić ostatnie niedociągnięcia...
Ta-daa! Batman z bliska:
Po namalowaniu wszystkiego, całkowitym(!) wyschnięciu farby (i posprzątaniu miejsca pracy;) przyszedł czas na wyprasowanie malunków (zawsze od lewej strony, porządnie i długo!). Zabieg ten ma na celu ich utrwalenie przed rozmyciem czy spraniem się w kontakcie z wodą i detergentami.
Później koszulki czekała kąpiel w ciepłej wodzie, suszenie, kolejne prasowanie, a teraz są w pełni gotowe do noszenia. :D
Oto ostateczne efekty wszystkich tych zabiegów.
Super :) na prawdę a jakich pędzli używałaś bo ja nie wiem jakie sobie dokupic do malowania na bluzkach. < http://yelowmonster.blogspot.com/ >
OdpowiedzUsuńWzięłam najzwyklejsze, jakie znalazłam w domu :) Przy malowaniu jednym kolorem większych powierzchni oczywiście pędzel grubszy (może być nieco twardsze włosie), a do mniejszych fragmentów czy drobnych szczegółów - idealnie nada się pędzel cienki, z miękkiego włosia.
UsuńW pierwszym lepszym sklepie z artykułami szkolnymi pewnie znajdziesz odpowiednie, ale najważniejsze, żeby w razie czego mieć pod ręką kilka różnych grubości i popróbować malowanie nimi na jakimś materiale "na brudno". ;)